niedziela, 7 grudnia 2014

Pojawiam się i znikam ...

Pojawiam się i znikam i znikam i znikam ... gdzie byłam, z kim nie pytaj nie pytaj, nie pytaj... ... mimo wszystko wolałabym już nie znikać i trochę się tu zadomowić.
"Lalkowy alfabet 2014" poległ na N jak namiot i za nic na świecie nie chciał ruszyć dalej. Postanowienia nadrobienia zaległości okazały się wielce płonne :/ co jednak nie oznacza, że w tym moim niebycie blogowym pozostałam kompletnie nielalkowa. Paradoksalnie każdą wolną chwilę poświęcałam moim lalkom, jedynie czas jaki dany mi był na tą radość był strasznie krótki. Skutkowało to co prawda dość mozolnym i przydługawym procesem twórczym, ale radość z ukończenia każdej rzeczy była niezmierna.
W tym czasie powstał miedzy innymi filcowy toczek, który powędrował na śliczną główkę Sybarite, należącej do AniRozelli. Toczek był prezentem i został zapakowany w ręcznie robione pudełko, które zrobiłam według instrukcji podanej na blogu APPLAUSE
W moim domowym szyciowym zakątku za modelkę posłużyła śliczna Antoinette.


Zdjęcie tak mi się spodobało, że zostało moim zdjęciem profilowym. Lubię różne nakrycia głowy dla lalek. Obecnie jestem w trakcie przygotowywania materiałów do innego projektu. Mam nadzieję go w niedługim czasie skutecznie zrealizować.
Podczas blogowego mego niebytu powstała również sukienka dla Blythe, którą uszyłam całkowicie ręcznie. Głównie ze względu na maluśkie elementy, naszywane koraliki i nieodpartą chęć uzyskania wymarzonego efektu bufiastych rękawków. Sukienka trafiła do rączek mojej lalkowej przyjaciółki.


Podczas tego długiego okresu trafiła do mnie również nowa lalka BJD, czyli maleńka Fleur z Rosen Garden. Laleczka o wysokości zaledwie 18 cm/ 7,1 inch. Na zdjęciu Fleur pozuje w spódniczce ufilcowanej przez niezwykle zdolne ręce AniRozelli, a której filcowane cudne ubranka można ppodglądać na jej blogu "to i tam".
Uwielbiam tę lalkę, czyż nie jest piękna? Tworzenie dla niej to istna przyjemność i wielkie wyzwanie. A co tu dużo mówić ... takie wyzwania wprost UWIELBIAM!